czwartek, 24 października 2013

CZ. II - 15 # Tamte wydarzenia to przeszłość.

Wstałam z ogromnym bólem głowy. Rozejrzałam się naokoło, mając nadzieję, że zobaczę w pobliżu Justina, jednak znajdowałam się w pokoju gościnnym, a chłopak zapewne spał w swoim. Zmieniając pozycję na siedzącą, przeciągnęłam się, po czym ponownie opadłam na poduszkę. Nie miałam najmniejszej ochoty witać nowego dnia. Bałam się. Cholernie bałam się dalszego rozwoju napiętych sytuacji. Za dużo się wydarzyło. Prawda o moim życiu, powrót Jacksona, a do tego cała ta kłótnia z Justinem. Nie wiedziałam, który z problemów stwarzał mi teraz największą trudność. Co prawda byłam już z dala od koszmaru z Los Angeles, jednak to nie zmieniało faktu, że musiałam odnaleźć moich rodziców, a nie miałam nawet pojęcia jak się za to zabrać. Jeśli chodzi o osobę, którą kocham, również nie potrafiłam znaleźć rozwiązania, które pozwoliłoby nam naprawić nasze relacje, a czułam, że jest naprawdę źle. Nagle ktoś wszedł do mojego pokoju.
- O, już nie śpisz? - mruknął Justin, drapiąc się po głowie. Pokręciłam tylko głową, poklepując miejsce obok siebie. Chłopak usiadł na łóżku, jednak czułam jak wielki ma do mnie dystans.
- Masz jakieś plany na dzisiaj? - zapytałam, chcąc po prostu rozpocząć jakąkolwiek rozmowę. To, że nawet cisza pomiędzy nami stała się niezręczna, okropnie mnie martwiło.
- Instruktorka z pobliskiej szkoły tańca poprosiła mnie, abym wpadł dziś na zajęcia. - mówiąc to, uważnie mi się przyjrzał. Widząc moją neutralną minę, zdecydował się kontynuować. - Mam poprowadzić coś w stylu warsztatów tanecznych. - wyjaśnił.
- To świetnie. - uśmiechnęłam się z dumą. - Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawił. - dodałam.
- Właściwie to chciałem, abyś poszła tam ze mną. - spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Chcesz żebym..
- Tak, chcę żebyś uczestniczyła w zajęciach. - widząc moją przerażoną minę, dokończył zdanie za mnie. Moje oczy zrobiły się jak pięciozłotówki.
- Justin, ja nie tańczę. - powiedziałam dobitnie.
- No wiem, ale zaczniesz. - mówiąc to, pogłaskał mnie po skołtunionych włosach.
- Nie jestem pewna, czy..
- Spodoba Ci się, zobaczysz. - zapewnił, mierząc mnie wzrokiem. - To jak, idziesz? - jak miałam odmówić temu uśmiechowi? - Pójdziesz tam ze mną? - zapytał ponownie po dłuższej chwili mojego milczenia. Otworzyłam usta żeby coś powiedzieć, ale chłopak wstał i ruszył w stronę wyjścia z pokoju. - Wiedziałem, że się zgodzisz. - kiedy zostałam sama, ukryłam twarz w poduszkę i zaczęłam krzyczeć.

Na początku, kiedy weszłam do budynku pełnego wyginających się dziewczyn, byłam oczywiście przerażona. Nie tylko dlatego, że patrzyły na mnie z wyraźną zazdrością i pożerały natarczywymi spojrzeniami, ale też z powodu ich widocznego na pierwszy rzut oka talentu. Kiedy zobaczyłam instruktorkę tańca, byłam pod wrażeniem jej urody. Kobieta miała długie, czarne włosy, ciemne oczy i wyglądała na bardzo młodą. Tak zgrabnej sylwetki zapewne zazdrościło jej mnóstwo dziewczyn. Nie mam pojęcia czemu, ale kiedy zobaczyłam na jej palcu obrączkę, odetchnęłam z ulgą. No dobra, to pewnie przez zwykłą zazdrość i strach o powody, dla których Justin jej nie odmówił. Musiałam się nieźle postarać, aby chociaż trochę się uspokoić. Powitała nas z niemałą radością. Najwidoczniej bardzo zależało jej na tym, aby Justin poprowadził te zajęcia.
- Musimy omówić pewne kwestie. - rzuciła do niego, wskazując na miejsce oddalone od ludzi. Chłopak pokiwał głową, po czym spojrzał na mnie znacząco. Pokiwałam tylko głową, tym samym pozwalając im odejść. Kiedy rozmawiali, przez cały czas czułam na sobie spojrzenie kobiety. Myślałam, że zaraz spalę się ze wstydu. Zapewne nie bardzo pasowało jej to, że chłopak przyprowadził kogoś niedoświadczonego do grupy z tak zaawansowanym poziomem. Kiedy się rozeszli, Justin zabrał mnie na salę i rozpocząłł zajęcia. W pierwszych minutach czułam, że bardzo odstaję i nie poradzę sobie ze wszystkimi ruchami, ale chociaż nawet nie musiałam tego wszystkiego opanować, postanowiłam się trochę skupić. O dziwo, szło mi całkiem nieźle. Przez chwilę zastanawiałam się nawet dlaczego nigdy nie przyszło mi do głowy zapisać się na takie zajęcia. Justin miał rację, że bardzo mi się to wszystko spodoba. Jedyną rzeczą, która mnie martwiła było to, że ani razu nie poczułam na sobie jego czułego spojrzenia. Ani razu nie uśmiechnęliśmy się do siebie, ani nie nawiązaliśmy dłuższego kontaktu wzrokowego. Jego dystans stawał się coraz bardziej frustrujący.

- Nie było tak źle, prawda? - zapytał, kiedy siedzieliśmy już w jego samochodzie. Pokiwałam głową, zerkając na niego. Chciałam położyć rękę na jego dłoni, ale niby przypadkiem akurat musiał zmienić jej położenie. Schowałam ręce w kieszenie bluzy, zastanawiając się, dlaczego unika mojej bliskości i jaki powód ma jego dziwne zachowanie. Postanowiłam wrócić do sytuacji z wczorajszego dnia.
- Dziękuję. - powiedziałam tylko, patrząc w bok.
- Nie ma za co, wiedziałem, że to polubisz. - westchnęłam. Najwyraźniej mnie nie zrozumiał.
- Chodzi mi o to, co się wczoraj wydarzyło. - spojrzałam na niego. Zacisnął dłonie na kierownicy, dociskając pedał gazu, jakby chciał jak najszybciej znaleźć się w domu. - Gdyby nie Ty.. - niestety, nawet nie udawał, że mnie słucha, za to podkręcił głośność samochodowego radia. Zmarszczyłam brwi, a kiedy znaleźliśmy się na jego podwórku, spróbowałam ponownie. - To dzięki Tobie nie doszło do.. - nie wiem kiedy chłopak wręcz uciekł z samochodu i szybkim krokiem wszedł do domu. Wzburzona, pobiegłam w tym samym kierunku. - Justin! - zawołałam za nim. Odwrócił się, posyłając mi pytające spojrzenie. - Wiesz, że w końcu musimy poruszyć ten temat. - chłopak uniósł brwi do góry.
- Nie wiedziałem, że jesteś gotowa. - w jego głosie wyczułam drwinę, co bardzo mnie zabolało.
- Wszystko, aby tylko przerwać tą ciszę. - jęknęłam błagalnie, a kiedy wzruszył ramionami, zaczęłam zmierzać w jego kierunku.
- Przecież wciąż rozmawiamy. - rzucił niedbale, a ja pokręciłam przecząco głową.
- Wiesz o co mi chodzi. - złapałam go za rękę, a on spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- No właśnie nie bardzo. - nie wiedziałam, do czego prowadzi ta wymiana zdań.
- Zachowujesz się, jakby.. - nie potrafiłam określić jego zachowania. Dlaczego przeszkadzał mu mój dotyk? Niewiele myśląc, zbliżyłam się do niego, usiłując go pocałować, ale delikatnie się odsunął. Otworzyłam szeroko oczy. - Brzydzisz się mnie, tak? - zapytałam przerażona.
- Nie o to chodzi. - powiedział, przecierając twarz dłońmi.
- Więc o co? - zapytałam zdezorientowana.
- Wydawało mi się, że chcesz, abym trzymał się od Ciebie z daleka. - powiedział powoli, jakby analizując każde wypowiedziane przez siebie słowo.
- Chyba czegoś tu nie rozumiem. - wyjąkałam ze skrzywieniem.
- Ja też. - uśmiechnął się, jakby z przymusu, po czym zaczął iść w kierunku drzwi swojego pokoju.
- Justin! - warknęłam Chłopak ustał w miejscu, ale tym razem nawet się nie odwrócił. - Czyli tak to ma teraz wyglądać? - spytałam, ledwo powstrzymując się od płaczu. - Więc po co mnie tu ściągnąłeś? - pokręcił głową, po czym zwyczajnie odszedł.

Siedziałam na kanapie, a w ręku trzymałam pilota. Przeskakując z kanału na kanał, starałam się znaleźć program, który chociaż trochę mnie zainteresuje. W końcu, zrezygnowana, zatrzymałam się na jakimś serialu, w którym dwoje ludzi przechodziło jakiś kryzys. Za chwilę pewnie mieli się pogodzić i rzucić sobie w ramiona. Czułam, że w oczach pojawiają mi się łzy. Może to dlatego, że wyobraziłam sobie na miejscu pary mnie i Justina? Po chwili usłyszałam ciche pukanie.
- Mogę? - zerknęłam w stronę drzwi, a kiedy kątem oka ujrzałam brązowookiego, spuściłam wzrok w dół. Chłopak, nic nie mówiąc, usiadł obok mnie.
- Po co przyszedłeś? - zapytałam cicho. Nie chodziło mi o to, że jego obecność mi przeszkadza, ale bałam się, że zaraz nastąpi nieciekawa wymiana zdań.
- Pomyślałem, że mogę coś dla Ciebie zrobić. - odpowiedział, chwytając pilota. Zdziwiło mnie, kiedy po dłuższym przerzucaniu kanałów, jego wybór padł na dość starą bajkę. Od razu rozpoznałam w niej postacie, które przypominały mi moje dzieciństwo. Oboje wpatrywaliśmy się w ekran, ale miałam wrażenie, że nie tylko moje myśli są teraz daleko stąd. - Nie lubisz tej kreskówki? - spytał nagle. Wywróciłam oczami, po czym szybko wyłączyłam telewizor. Miałam wrażenie, że zaraz wybuchnę.
- To było śmieszne dawno temu. - nie rozumiałam tej całej akcji. Po sytuacjach z ostatnich dni powinniśmy sobie wiele wyjaśnić, a on zachowywał się, jakby mój smutek był dla niego wręcz zabawny. Justin westchnął cicho, a kiedy mnie objął, poczułam dreszcze.
- Nie da się zbyt wiele razy śmiać z tych samych żartów, prawda? - moje skupienie uciekało wraz z jego dotykiem.
- O co Ci chodzi? - zapytałam wprost, wpatrując się w dal. Kiedy zbliżył usta do mojego ucha, przymknęłam oczy.
- O to, że tak samo nie powinnaś wciąż płakać z tego samego powodu. - wyszeptał. Spod moich powiek wyciekło właśnie kilka łez, które powoli otarł swoim kciukiem.
- Wiesz, że to.. - nie pozwolił mi dokończyć, ale nie miałam nic przeciwko temu, bo poczułam, że jego wargi nagle zetknęły się z moimi. Tak bardzo mi tego brakowało. Chciałam go objąć i zatopić moje palce w jego włosach, tym samym przyciągając go jak najbliżej siebie, ale siedziałam jak sparaliżowania. Pocałunek był tak delikatny i słodki, że nie miałam serca zamieniać go w przejaw namiętności. Kiedy ta piękna chwila dobiegła końca, Justin zbliżył usta do mojej szyi.
- Tamte wydarzenia to przeszłość. - mruknął, kładąc moją rękę na swoim biodrze. - On jest przeszłością. - drugą rękę wcisnęłam za jego plecy, obejmując go. Oboje chcieliśmy być jak najbliżej siebie. - Od teraz jedynym chłopakiem, który zbliży się do Ciebie w taki sposób, mogę być tylko ja. Tylko moje usta będą na Twoich i tylko ja będę starał się o pozwolenie na odkrycie miejsc, które, póki co, pragniesz pozostawić w ukryciu, jasne? Będę Twoim ostatnim i wyobraź sobie, że również tym pierwszym, a Ty..
- A ja? - w końcu obdarzyłam go spojrzeniem.
- A Ty po prostu zapamiętaj, że jesteś dla mnie wszystkim. I to właśnie dlatego Cię tutaj ściągnąłem. - wreszcie czując na swojej twarzy uśmiech, przytuliłam chłopaka do siebie. Co ja bym bez niego zrobiła?

4 komentarze: