- Przepraszam. – usłyszałem głos Sophie. Wysiliłem się na uśmiech.
- Nie masz za co. Widocznie nie..
- Właśnie mam. Gdybym miała chociaż trochę poukładane w tym pustym łbie – puknęła się śmiesznie w głowę. Uśmiechnąłem się trochę szerzej. Przy niej zawsze poprawiał mi się humor. – to nie dawałabym Ci na..
- Chwila, stop! To nie Ty dawałaś mi nadzieję, tylko ja ją sobie robiłem. Przecież od razu wiedziałem, że nie powinienem, więc to moja wina. Wiedziałem, że takie jak Ty – spojrzałem na nią, po czym spuściłem wzrok. – i tacy jak ja..Że to by nie mogło wypalić. – Sophie otworzyła szerzej oczy, w których zebrały się łzy.
- Czyli myślisz, że ja.. Że to dlatego, że.. – jąkała się.
- No bo, spójrz na siebie, na to co dookoła. – zmierzyłem wzrokiem całe pomieszczenie, a następnie przeniosłem wzrok na dziewczynę. – Widzisz? Ty masz wszystko, a ja.. Ja nie mam nic. – ostatnie słowa wypowiedziałem trochę ciszej.
- Tak Ci się wydaje. Wcale nie mam wszystkiego, a przynajmniej nie mam tego, czego naprawdę chcę. Już Ci mówiłam, co jest dla mnie ważne. – powiedziała cicho. – Nie liczy się dla mnie to, co na zewnątrz. – położyła mi rękę na sercu. – Liczy się to, co jest w środku. – powiedziała, spoglądając mi w oczy. Miałem ogromną chęć ją pocałować, ale pomyślałem, że lepiej tego nie robić. Pokiwałem tylko głową. Nagle usłyszeliśmy dźwięk telefonu. Sophie spojrzała z uśmiechem na wyświetlacz i szybko odebrała. – Słucham? – ktoś powiedział coś w słuchawce, a kiedy uśmiech zszedł z jej twarzy, zastąpił go lekki grymas. – Jasne, już go daję. – podała mi telefon. – To do Ciebie. – powiedziała smutno. – Ale niespodzianka. – prychnęła cicho i odeszła ode mnie. Następnie wyszła z pomieszczenia, w którym się znajdowaliśmy. Spoglądając na nią, przystawiłem telefon do ucha.
- Tak? - zagadnąłem do słuchawki.
- Cześć, Justin, miło Cię słyszeć. – powiedziała moja ciocia.
- Cześć ciociu. – uśmiechnąłem się.
- I co tam? Porozumieliście się z Sophie? - zapytała z troską w głosie.
- Tak. – odpowiedziałem. – Zyskuje przy bliższym poznaniu, tylko.. Wydaje się nieszczęśliwa. Dziwne, myślałem, że to co ma..
- Wiesz, Justin.. - Emma przerwała mi. - Chyba się jej nie dziwię. – westchnęła. – Jej rodzice są całkiem mili, ale przez cały pobyt tutaj nie wspomnieli ani słowa o Sophie. Ciągle mówią tylko o pracy. Nie zadzwonili, prawda? Chyba nigdy tego nie robią. – powiedziała z cichym westchnięciem.
- To dlatego Sophie tak się zachowała.. – wspomniałem moment, kiedy dziewczyna wyszła smuta z pokoju.
- Słucham?
- Nie, nic. Dzwonisz w jakiejś sprawie? – zapytałem, chcąc zmienić temat.
- Nie, chciałam tylko sprawdzić co u Ciebie. Niedługo wracam. - wiedziałem, że właśnie się uśmiecha - Trzymajcie się wszyscy.
- Dobrze, więc do zobaczenia. – rozłączyłem się i wyszedłem za Sophie. – Gdzie jesteś? – zawołałem.
- W kuchni! – odkrzyknęła dziewczyna. Pobiegłem tam, starając się przy tym nie zgubić.
- Proszę. – powiedziałem, wręczając jej do ręki telefon. Dziewczyna schowała go do kieszeni, nie odwracając się. – Stało się coś? – zapytałem, kładąc jej rękę na ramieniu.
- Wiedziałam, że to nie oni. Jeden głupi telefon to i tak za wiele. – westchnęła.
- Nie smuć się..
- Zazdroszczę Ci. – powiedziała, odwracając się w moją stronę. W jej oczach zobaczyłem mnóstwo łez.
- Mi? Ale czego? – zapytałem zdziwiony.
- Tego, że masz takie życie. Ty myślisz, że jest złe, ale ono po prostu nie jest doskonałe. Proszę, nigdy nie narzekaj na to, co masz. Masz to, o czym marzę od.. - na chwilę się zacięła. - od dłuższego czasu. Masz kochającą rodzinę. Doceniaj ją, Justin. Doceniaj wspaniałe więzi. I nigdy nie pozwól, by ktoś je zniszczył. – ostatnie słowa wypowiedziała szeptem. Zszokowała mnie każdym zdaniem, bo mówiła to wszystko z naprawdę głębokim żalem, chociaż wydawać by się mogło, że chodzi o błahostki, które ma prawie każdy człowiek na ziemi. Widziałem, że coś, może jakieś wydarzenie, pożera ją od środka, ale nawet nie było mi dane jej odpowiedzieć, czy pocieszyć, bo nagle usłyszeliśmy czyjś krzyk.
- Sophie! Justin! Już jesteśmy! – wrzeszczał Christian i Lily.
- Chodźcie do kuchni! – krzyknęła niechętnie Sophie, ocierając twarz wierzchem dłoni i już po chwili ujrzeliśmy uśmiechnięte twarze naszych przyjaciół.
- Co tam, Chris? Ile gleb dziś zaliczyłeś? – wyszczerzyłem się w jego stronę.
- Wal się. – wypiął język. – Co dzisiaj robimy?
- Ja chyba usiądę przy komputerze. Justin, nie mam pojęcia, a Wy? To już chyba wiadomo. – wywróciłem oczami z uśmiechem na ustach.
- Wszyscy wiemy. – zaśmiałem się.
- W sumie racja. – uśmiechnął się cwaniacko Chris i oczywiście od razu udał się z Lily do salonu.
- Idziesz ze mną? – zapytała brunetka, po czym skierowała się na górę.
- A co mi tam. – i poszedłem za nią. Sophie wzięła laptopa i usiadła na łóżku, poklepując miejsce obok siebie. Posłusznie usiadłem. – Co Ty robisz? – zapytałem.
- Dodam tylko wpis na twittera, to potrwa chwilkę. – powiedziała i zaraz zalogowała się na jakiejś stronie. „Dobrze mieć Justina przy sobie :)”, napisała. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech. – Masz konto? – zapytała, spoglądając na mnie. Pokręciłem przecząco głową. – No tak, gdybyś miał, wiedziałabym o tym. - nie rozumiałem. - Uważnie śledzę Twoje konto na youtube. Nie wierzę, że byś się nie pochwalił. - wyszczerzyła się w moją stronę. - No cóż, trzeba to zmienić. – powiedziała i podała mi laptopa. – No, zakładaj. – pogoniła mnie.
- Po co?
- A bo ja wiem. I tak nie mamy co robić. – uśmiechnęła się zachęcająco. Zaśmiałem się tylko i założyłem sobie konto na tym.. Czymś. Nadszedł wieczór. Zeszliśmy razem do salonu, gdzie siedzieli Chris i Lily. – Boże, nie mówcie, że spędziliście cały dzień na buzi-buzi, cmok-cmok. – palnęła Sophie.
- Zazdrosna? – Christian rzucił w dziewczynę poduszką.
- Bardzo. – odrzuciła ją. – To co robimy?
- Sophie, zapomniałam Ci powiedzieć. – zerwała się Lily. Usiadłem na kanapie obok Christiana przysłuchując się dziewczynie. – Jeydon o Ciebie pytał.
- Tak? – zdziwiła się brunetka. – O co dokładnie chodziło? - zaciekawiła się.
- Pytał kiedy masz czas, bo chce się z Tobą spotkać, czy coś. Skoro zerwał z Caitlin to chyba wiem o co może mu chodzić. – powiedziała Lily. We mnie aż się gotowało.
- Ah, tak. – mruknęła tylko dziewczyna. Wieczór minął spokojnie, bez żadnych sensacji. Christian i Lily już poszli spać, a ja i Sophie weszliśmy do pomieszczenia z instrumentami. – Wiesz, mam taki pomysł.. Bo Ty chyba dawno nie dodawałeś nic na youtube? – uśmiechnęła się cwaniacko.
- Możliwe, a co? – przyjrzałem jej się uważnie.
- No bo skoro napisałeś piosenkę, to może..
- Mam ją nagrać i wrzucić do internetu? – wyszczerzyłem się. Sophie pokiwała tylko głową i wyciągnęła kamerę. Wow, tym razem chyba będę w HD.
- Bierz gitarę. – powiedziała. Chwyciłem sprzęt i usiadłem na kanapie. - Uwaga, st..
- Czekaj! Czy mogę na początku powiedzieć kilka słów? – zapytałem.
- Wszystko co chcesz, to Twój filmik. – uśmiechnęła się. – I start!
- Cześć wszystkim, tu Justin. Za chwilę usłyszycie moją pierwszą, własną piosenkę, „Favorite Girl”. Napisałem ją dla pewnej dziewczyny, która zawróciła mi w głowie. – uśmiechnąłem się, widząc reakcję Sophie i zacząłem grać. – Jak wyszło? – zapytałem, kiedy skończyła nagrywanie.
- Sam zobacz. – powiedziała, włączając filmik. Ustałem za nią i z zaciekawieniem obejrzałem video. Było całkiem niezłe. – Brawo. – zaśmiała się Sophie.
- To Twoja sprawka. – uśmiechnąłem się, obejmując ją od tyłu. Dziewczyna odwróciła lekko głowę i tak oto znajdując się bardzo blisko siebie, patrzyliśmy sobie w oczy. – Dobra robota. – szepnąłem, posyłając jej łobuzerski uśmiech..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz