- Hej. – powiedziałam, przybijając mu żółwika.
- Cześć. – uśmiechnął się. – Słyszałem, że chcesz załatwić dla nas dyskotekę? – jego brwi uniosły się ku górze.
- Tak i myślę, oczywiście nie chwaląc się, że całkiem nieźle mi to wyjdzie. – Jedyon zaśmiał się.
- Zamierzasz wprowadzić zasadę o zapraszaniu dziewczyn przez chłopaków? – spytał.
- Nie, to będzie raczej lesbijskie show. – powiedziałam z poważną miną. – Daj spokój, żartuję. – walnęłam go lekko w ramię. Chłopak uśmiechnął się wesoło.
- To jak, kiedy będę mógł Cię zaprosić? – wypalił, patrząc na mnie.
- Najlepiej po lekcji. – powiedziała nauczycielka. Oj, wpadka. Zakryłam się książką i zaczęłam się śmiać.
- Dzięki za radę, ale i tak pierwszy na to wpadłem. – uśmiechnął się chłopak.
- Zabawne, panie Wale. Do odpowiedzi. – mruknęła i odeszła do tablicy.
- Jak dostanę jedynkę, pomożesz mi ją poprawić. – syknął Jeydon, nadal tłumiąc śmiech.
- Jasne, nie ma sprawy. – chłopak odszedł, a ja zaczęłam rysować coś w zeszycie. Ku mojemu zdziwieniu, były to serduszka.
- Szalejesz Sophie, szalejesz. – powiedział Jeydon siadając przy mnie.
- Taa, wiem. – mruknęłam. Po kilkunastu minutach zabrzmiał dzwonek. Szybko wyszłam z klasy.
- Gdzie tak pędzisz? – zapytał Jeydon, łapiąc mnie za rękę.
- Muszę pogadać z wychowawcą o tej dyskotece. - powiedziałam. – widzimy się w stołówce. – pomachałam mu i pobiegłam do pokoju nauczycielskiego. Zapukałam do drzwi.
- Wejść. – to był głos mojej wychowawczyni.
- Dzień dobry. – rzuciłam.
- Sophie.. co Cię tutaj sprowadza? Bo kiedy o to proszę, ciężko Cię tu ściągnąć. – uniosła brwi ku górze.
- No tak.. Ja mam do pani sprawę lub prośbę. Mniejsza o to. – machnęłam ręką.
- Słucham?
- Czy.. Pozwoliłaby pani urządzić uczniom naszej klasy dyskotekę? – zapytałam.
- Dyskotekę.. – mruknęła. – Nie ma mowy. – na jej twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
- Ale.. Ale dlaczego? – spytałam zdziwiona.
- Przypomnij sobie swoje akcje z Jeydonem, może dlatego. – znowu posłała mi swój głupawy uśmiech. Podrapałam się po głowie.
- Ale to było tak dawno, wie pani.. – wyszczerzyłam się.
- Nie ma mowy. – powtórzyła.
- Jasne. – westchnęłam z rezygnacją i już chciałam wyjść, kiedy nagle wpadłam na pewien pomysł.. – więc odwołam Ushera. - powiedziałam głośno. Nauczycielka wypluła kawę, która popijała, na stolik. Zachichotałam.
- Ushera? – powtórzyła powoli. – Tego.. Prawdziwego? – spytała z niedowierzaniem.
- Najprawdziwszego. – pokiwałam głową.
- Wiesz, Sophie, mam taki pomysł. Może urządzilibyście dyskotekę? – popatrzyła na mnie niewinnie.
- Jest pani wprost genialna. – wyszczerzyłam się. – No więc plan jest taki. Chłopcy zapraszają dziewczyny, zaśpiewa Justin Bieber i..
- Kto, kto? – nie rozumiała.
- Justin Bieber, mój przyjaciel. Ma przecudowny głos, ślepia to normalnie pani..
- Ehm, bo zaraz się rozmyślę. – chrząknęła.
- Ehm, to odwołam Ushera. – poruszyłam brwiami. Nauczycielka spiorunowała mnie wzrokiem. – No, teraz pani. Nie? Okej..- stłumiłam śmiech, widząc niezawodną minę profesorki. – No więc zaśpiewa Justin Bieber i..
- I Ty. – powiedziała. Wytrzeszczyłam oczy.
- Co proszę? – chyba coś źle usłyszałam.
- Sophie.. Słyszałam Cię i myślę, że powinnaś pokazać swój talent. Do tego nigdy nie zaśpiewałaś na lekcji muzyki a..
- Przepraszam bardzo, skoro nie śpiewam na lekcji muzyki, to chyba nie wystąpię przed całą szkołą. - powiedziałam cała czerwona.
- Czyli nie chcesz imprezy? – upiła łyk kawy. – Argument z Usherem nie zadziała tym razem.
- No chcę, ale.. – złapałam się za głowę. – Cholera. – syknęłam sama do siebie. Usłyszałam dźwięk dzwonka.
- Przemyśl to. – uśmiechnęła się szeroko i poklepała mnie po ramieniu.
- A Ushera i tak nie będzie! - warknęłam wkurzona, po czym wyszłam na korytarz. - Dlaczego ona musi być taka? – mówiłam sama do siebie.
- A Ushera i tak nie będzie! - warknęłam wkurzona, po czym wyszłam na korytarz. - Dlaczego ona musi być taka? – mówiłam sama do siebie.
- Jaka? – zapytał ktoś nagle. Odwróciłam się w bok i ujrzałam uśmiechniętego Justina.
- No bo pytałam się tej wrednej baby czy urządzimy dyskotekę, owszem, zgo.. – kiedy ustaliśmy pod klasą moi kumple otoczyli mnie i nasłuchiwali. – No więc jeszcze raz. Pytałam się jej, czy urządzimy dyskotekę. Owszem, zgodziła się.. – mówiłam.Wszyscy zaczęli bić brawo i przybijać sobie piątki. – Chwilka! Dajcie mi skończyć. – mruknęłam. – Więc postawiła mi jeden warunek. Mianowicie, oprócz osoby, którą jej zaproponowałam, mam zaśpiewać ja. – skrzywiłam się.
- No i? - chłopcy najwidoczniej nie widzieli w niczym problemu.
- Zgodziłaś się? – spytał zniecierpliwiony Dylan.
- Zgodziłaś się? – spytał zniecierpliwiony Dylan.
- No mów! – krzyknął ktoś.
- Muszę się zastanowić. – mruknęłam. Wszyscy zaczęli wzdychać.
- Zrób to. – z tłumu kolesi wyłonił się Justin. – Zaśpiewaj. – poprosił.
- Ale ja..
- Przecież masz niesamowity wokal. – wszyscy patrzyli to na niego, to na mnie.
- A Ty skąd wiesz? – prychnął Jeydon.
- Słyszałem ją. – powiedział Bieber, wzruszając ramionami.
- Mhm. – mruknął chłopak.
- To prawda. – powiedziałam speszona. – Słyszał mnie, ale.. No sama nie wiem.
- W tej sytuacji nie pozostaje mi nic innego jak poprzeć gówniarza. – powiedział Jeydon.
- Przestań. – warknęłam.
- Zaśpiewaj, co Ci szkodzi. - klepnął mnie pocieszająco w ramię.
- Ja ne dam rady. – westchnęłam.
- Co? Ta Sophie Street mówi, że nie da rady? – zdziwił się.
- Myśleliśmy, że w Twoim słowniku nie ma takich słów. – poparł go cwaniacko Dylan. Justin tylko się uśmiechał.
- Zaśpiewam. – powiedziałam powoli i cicho.
- I to rozumiem. – chłopaki przybili ze mną żółwika. Lekcja minęła spokojnie. Na przerwie obiadowej siedziałam z Lily, Chrisem, Justinem i Jeydonem.
- Słuchajcie, zasada jest prosta. Chłopaki wybierają dziewczyny i je zapraszają, a potem po prostu dobrze się bawią. - wszyscy, jak na komendę, wyszczerzyli się. Chris na pewno pójdzie z Lily. Justin z.. No właśnie, z kim pójdzie Justin? Myślałam, że zaprosi mnie. I chyba nawet chciał to zrobić. Całą przerwę patrzył się na mnie, a ja zerkałam na niego. Przed lekcją czekaliśmy pod klasą na nauczycielkę. Justin chyba już otwierał usta, by mnie o to zapytać, kiedy nagle przed oczami pojawiła mi się twarz Jeydona.
- Pójdziesz ze mną na dyskotekę? – zapytał wprost.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz