- Ja.. - zająknęłam się spoglądając na Justina. Chłopak skrzywił się i odszedł od nas szybkim krokiem. Zdziwiona zwróciłam się ku Jeydonowi, który czekał na moją odpowiedź.
- No więc? - uśmiechnął się niepewnie. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Tak naprawdę wcale nie chciałam iść z nim. Miałam nadzieję, że to Justin mnie zaprosi. Byłam zdenerwowana, że tak po prostu bez słowa sobie poszedł. No cóż, widocznie się przeliczyłam. Skoro Justin wcale nie chciał ze mną iść, postanowiłam nie odmawiać Jeydonowi. Westchnęłam.
- Tak. Z chęcią pójdę z Tobą. - powiedziałam siląc się na uśmiech.
- Super. - rzucił zadowolony i pocałował mnie w policzek. Po lekcjach skierowałam się w stronę wyjścia. Na zewnątrz złapała mnie moja wychowawczyni.
- Dyskoteka już w poniedziałek. Nie zapomnij przygotować z Justinem piosenki.
- Jak to z Justinem? - nie rozumiałam.
- Wierzę, że wasz duet będzie świetny. - duet? z Justinem? Świetnie. Przecież Justin jest na mnie obrażony. A przynajmniej tak mi się wydawało.
- A może dałoby się to jakoś odkręcić.. - zaczęłam, chcąc przekonać nauczycielkę, że to nie jest dobry pomysł.
- Trzymam kciuki. - powiedziała krótko i odeszła.
- Cholera. - jęknęłam i skierowałam się w stronę domu. Zastanawiałam się, co w tej chwili robi Justin. O czym myśli? Czy jest na mnie zły? Postanowiłam do niego zadzwonić.
- Sophie? - odezwał się po pierwszym sygnale.
- Tak, to ja. Mam do Ciebie pewną sprawę.
- O co chodzi? - spytał.
- Właśnie dowiedziałam się, że musimy przygotować razem piosenkę na dyskotekę. - powiedziałam podkreślając słowo "razem".
- A to ciekawe. - mruknął. Nagle wpadłam na pewien pomysł.
- Pomyślałam, że fajnie byłoby gdybyś to Ty ją napisał. Idzie ci to całkiem nieźle. - miałam nadzieję, że się zgodzi. Czekałam na odpowiedź, ale w słuchawce panowała cisza. - Justin? Słyszysz mnie?
- Tak, ale nie jestem pewien czy..
- Proszę. - zmieniłam ton na błagalny. Naprawdę zależało mi na tym, by usłyszeć twórczość Justina. Byłam pewna, że w tej piosence kryłyby się jego uczucia, których nie potrafił wyrazić wprost. - zrób to dla mnie.
- No dobrze. - poddał się.
- Daj mi znać kiedy skończysz. - powiedziałam rozłączając się i otwierając drzwi od domu. Wchodząc rozejrzałam się dookoła. Wcześniej tego nie zauważałam, ale było tu strasznie pusto. Bez Justina było tu strasznie pusto. - przestań. - skarciłam sama siebie. Kiedy chciałam się położyć i odpocząć, usłyszałam dzwonek do drzwi. Gdy je otworzyłam zobaczyłam Chrisa i Lily - Cześć. - przywitałam się. - Co wy tutaj robicie?
- Justin jest strasznie zajęty więc pomyśleliśmy, że dotrzymamy ci towarzystwa. - odpowiedział Christian całując Lily w policzek. Skrzywiłam się na ten widok. Przed oczami wciąż miałam Justina.
- Wcale nie musicie tego robić - warknęłam i sama zaśmiałam się ze swojej reakcji.
- oh przestań i zaproś nas do środka. - rzuciła moja przyjaciółka omijając mnie i kierując się do salonu.
- Tak, proszę bardzo, rozgość się. - powiedziałam wywracając oczami.
- Zero migdalenia się. - obiecał uśmiechnięty Chris, po czym weszliśmy do mojego salonu.
- I co, zgodziłaś się iść z Justinem na dyskotekę? - zapytał nagle chłopak.
- Że co? - spytałam zdziwiona. - nawet mnie nie zaprosił.
- Jak to? Przecież mówił, że ma już plan i po szkole pójdzie z tobą.. - reszty zdania Chris nie wypowiedział tylko ustał i zaczął drapać się po głowie.
- Jeydon zaprosił mnie przed ostatnią lekcją. - powiedziałam cicho.
- Kurczę, ten to zawsze musi się wepchać. Justin o tym wie? - spytał Beadles.
- Był przy tym. Gdy usłyszał, że Jeydon chce ze mną iść, po prostu sobie poszedł. - odpowiedziałam nieco wkurzona. - poszedł zanim zdążyłam odpowiedzieć.
- Pewnie zrobiło mu się przykro. Wiedział, że się zgodzisz.
- Chris, ja wcale nie chciałam się zgadzać. - jęknęłam siadając obok słuchającej nas Lily. - ciągle miałam nadzieję, że to Justin mnie zaprosi, ale po tym jak się zachował.. Skąd miałam wiedzieć, że chce to zrobić? Nic na to nie..
- Dziewczyno, czy ty jesteś ślepa? - zdziwił się chłopak pukając mnie w głowę. - naprawdę nie zauważyłaś, że zawróciłaś mu w głowie? - spytał.
- chyba kwiaty jednak się zmarnują. - westchnęła cicho Lily.
- Jakie kwiaty? - nie rozumiałam o co im chodzi.
- Kończyliśmy lekcje wcześniej niż on, więc poprosił nas żebyśmy kupili róże i zostawili je w domu jego ciotki. Po szkole miał je wziąć i zabrać Cię na spacer żeby zaprosić Cię na tą dyskotekę.
- To był właśnie jego plan. Niby to tylko głupia dyskoteka.. Jeszcze nigdy nie miał takich pomysłów. Musi cię naprawdę lubić, stąd ten cały stres. - Chris uśmiechnął się smutno. Zrobiło mi się niesamowicie miło i jednocześnie głupio. Justin chciał postąpić jak prawdziwy gentelman, zależało mu na mnie i na tym, aby dobrze przede mną wypaść. Ale skąd mogłam o tym wiedzieć?
Nazajutrz, kiedy jadłam śniadanie, usłyszałam dźwięk telefonu. Odebrałam i usłyszałam w słuchawce ucieszony głos Justina.
- Skończyłem! Kiedy mam przyjść?
- Tak szybko? - spytałam zdziwiona.
- Powiedzmy, że ktoś mnie inspiruje. - powiedział trochę smutnym głosem.
- Czekam na Ciebie w kuchni. - odłożyłam słuchawkę i uśmiechnęłam się sama do siebie. Zaraz miałam go zobaczyć. To dziwne, że tak za nim tęskniłam. Może nawet nienormalne? Pozmywałam naczynia, przebrałam się i wróciłam do kuchni, tak jak obiecałam Justinowi. Gdzie on jest? Niecierpliwiłam się patrząc na leniwe wskazówki zegara. Nagle usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Nareszcie! Zerwałam się z miejsca i.. zaliczyłam glebę.
- Sophie? - usłyszałam głos Justina.
- W kuchni! - krzyknęłam podnosząc się z ziemi i idąc w jego stronę. Kiedy go zobaczyłam ustałam w miejscu i uśmiechnęłam się szeroko. Dlaczego on tak na mnie działał? Najdziwniejsze, że Justina również zamurowało i stojąc w miejscu tylko się do mnie uśmiechał. Otworzyłam usta, by się przywitać, ale nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Zaczęłam się śmiać sama z siebie.
- Cieszę się, że masz dobry humor. - powiedział Justin podchodząc do mnie, a ja nadal nie mogłam się odezwać. Patrzyłam z rozmarzeniem w jego czekoladowe tęczówki. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na to, jak piękne były jego oczy. Mogłabym w nich chyba..
- Mógłbym utonąć w Twoich oczach. - powiedział, łapiąc mnie za rękę. Wow! Teraz serio mnie zamurowało. Najlepsze w tym wszystkim było to, że czułam się tak swobodnie kiedy nasze palce były splecione. I czułam się tak błogo mając Justina przy sobie.
- tak, wiem, ze stracilam moich czytelnikow. nawet nie mam jak poinformowac ich o zmianie bloga. mimo to mam nadzieje, ze ktos to przeczyta. jesli tak to pozdrawiam ;*
wróciłaś, wróciłaś wróciłaś! i do tego nie zawiodłaś! Podziwiam, uwielbiam i wciąż czytam :) Obyś nas już więcej na tak długo nie zostawiła. Życzę Ci, aby nigdy nie opuszczały Cię pomysły i abyś zawsze miała ochotę tutaj pisać. Pozdrawiam, Kasia ;*
OdpowiedzUsuńNareszcie dodalas świetny czekam na nn!!!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogłam sie doczekac ... Rozdział megaa.. czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńJezuniu opowiadanie jest naprawdę <3 MEGA czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńahh, przeczytałam wszystkie rozdziały i są świetne :) Totalnie nie mogę się doczekać co się wydarzy na tej dyskotece. Powodzenia w pisaniu xD - @whitegoody
OdpowiedzUsuń