środa, 9 stycznia 2013

CZ. I - 3 # Beadles w naszej szkole? Śniło ci się?

Nadeszła pora przerwy obiadowej. Nareszcie spotkam Chrisa i będę mógł mu spokojnie o wszystkim opowiedzieć. Wszedłem do stołówki i wziąłem swoją porcję obiadu, po czym usiadłem przy pierwszym, lepszym,wolnym stoliku. Już miałem zaczynać jeść, kiedy ktoś klepnął mnie w ramię. Odwróciłem się i ujrzałem nad sobą jakiegoś kolesia.
- Ty, młody, spieprzaj. To moje miejsce. – warknął.
- Podpisane? – zaśmiał się Chris, który pojawił się nie wiadomo kiedy i skąd.
- Mówię spieprzaj! - chłopak zamachnął się.
- Bo.. – zaczął mój przyjaciel.
- Cicho. – szturchnąłem go. – Wyluzuj, koleś. – powiedziałem do zdenerwowanego bruneta, wstając i kierując się do innego stolika.
– A przy okazji, krasnalu. Nie stać Cię na inne ciuchy? – zarechotał jeszcze.
- Nie, a Ciebie na operację plastyczną? – mruknąłem z uśmieszkiem i usiadłem przy stoliku obok. Usłyszałem jak inni śmieją się, ale tym razem nie ze mnie, tylko z chłopaka, do którego skierowałem swoje słowa. Prychnąłem tylko. Jedząc, czekałem na Christiana, który właśnie próbował bajerować jakąś laskę. Jednak kiedy wracał do naszego stolika potknął się i wyłożył na ziemi. Wszyscy zaczęli rżeć. W tym oczywiście ja.
- Chris, biedoto. – jęknąłem, pomagając mu wstać.
- Odwal się. – warknął,wyrywając mi się, po czym usiadł ze mną przy stole.
- Spokojnie. – wyszczerzyłem się. – I co, jak pierwszy dzień?
- Nie jest źle. - jego mina nie ukazywała żadnych emocji. - A u Ciebie? - teraz na jego twarzy pojawiło się zmartwienie.
- Jakoś. – wzruszyłem ramionami, pakując sobie do buzi jedną z frytek.
- Ile masz jeszcze lekcji? – zapytał mój towarzysz.
- Zero. Spadam do domu. – wstałem i skierowałem się w stronę wyjścia.
- E tam, idę z Tobą. – mój przyjaciel machnął lekceważąco ręką, po czym udał się za mną.
- Dlaczego? – zaśmiałem się.
- Zero interesujących ludzi, zero normalnych lasek. Nuda. – Chris wywrócił oczami. Razem poszliśmy do domu.

Oczywiście po odrobieniu lekcji nadszedł czas potwornej nudy. Przed spaniem pograłem jeszcze z Christianem w karty i nagraliśmy wspólnie filmik na youtube. Potem po prostu poszliśmy spać. Nie śniło mi się nic. Kompletna pustka. Obudziłem się jeszcze zanim zadzwonił budzik i cały szczęśliwy, odbyłem poranną toaletę. Następnie udałem się do pokoju Chrisa, który jeszcze słodko spał. 
- Wstawaj, krowom dawaj! – wrzasnąłem mu do ucha.
- Co jest? – mruknął, przeciągając się. 
- Zaraz szkoła. – powiedziałem i wyszedłem z jego pokoju. Wszedłem do kuchni i wgryzłem się namiętnie w jabłko. – Cześć ciociu! - przywitałem się wesoło.
- Ktoś tu chyba ma dobry humor. – zaśmiała się Emma. Wzruszyłem tylko ramionami. – To nawet lepiej. Jutro jesteśmy zaproszeni na obiad do państwa Street.
- Ja nie idę! – wrzasnął Chris. 
- Dlaczego? – zdziwiła się ciotka. 
- Nie chce mi się. – chłopak wzruszył ramionami.
- A ja się przejdę. I tak nie mam nic do roboty. – rzuciłem wesoło. 
- No dobrze, ja idę do pracy. Trzymajcie się, dzieciaki. – Emma potargała moją czuprynę i z uśmiechem wyszła z domu. Zacząłem układać moją fryzurę. Oczywiście Christian, idąc do kuchni, potknął się o powietrze i przewrócił. Złapałem się za głowę i usiłowałem się nie roześmiać. Kiedy skończył wreszcie jeść, udaliśmy się do szkoły. Niestety, nawet pierwszej lekcji nie miałem z Chrisem, więc pożegnaliśmy się już przy wejściu. Kiedy wchodziłem do szkoły połowa ludzi się śmiała.Westchnąłem tylko i poszedłem pod klasę. Siedziałem znudzony na lekcji, gdy nagle usłyszałem jak ktoś wbiega do klasy. Nie chciało mi się podnosić wzroku znad podręcznika, pomyślałem, że to tylko jakiś kolejny dureń. Jednak zaraz się zdziwiłem.
- Przepraszam za spóźnienie. – usłyszałem melodyjny, dziewczęcy głos.
- Siadaj, Hush. – westchnęła nauczycielka. Szybko uniosłem wzrok, ale dziewczyna nie stała już przy wejściu. Zapewne wmieszała się w tłum i była kolejną naburmuszoną idiotką, jak wszystkie laski w tej szkole.

Została mi do zniesienia tylko przerwa obiadowa i już będę mógł iść do domu. Kiedy odebrałem tackę z jedzeniem, po drodze wpadłem na kogoś.
- Ehm, sorry. – przed sobą miałem tego samego chłopaka, co wczoraj.
- Wkurzasz mnie, bimber. – wysyczał.
- Bieber. – mruknąłem zirytowany. – dlaczego akurat moja osoba Cię denerwuje? – prychnąłem.
- Bo nosisz stare, zniszczone buty. – zaśmiał się chłopak. Uniosłem brwi do góry. Ta wypowiedź była kompletnie bez sensu.
- Lepsze zniszczone buty, niż morda jak Twoja. – burknąłem. Chłopak popchnął mnie, ale na szczęście nie upadłem, a moje jedzenie pozostało na tacy. – No dalej, jeszcze raz, skoro Cię to uszczęśliwia. - prychnąłem. Nawet nie miałem ochoty się z nim kłócić.
- Słuchaj, krasnalu.. – chłopak zamachnął się i.. 
- Jeydon! Przestań, kretynie! Co Ci znowu nie pasuje? – warknęła jakaś dziewczyna, popychając chłopaka.
- Irytuje mnie ten mały. – odpowiedział. Dobrze wiedzieć.
- Każdy Cię irytuje. Sophie na Ciebie czeka, idź do niej. – mruknęła dziewczyna, a chłopak migiem odszedł. Dopiero teraz laska odwróciła się w moją stronę. Zmierzyłem ją wzrokiem. Markowe buty i ciuchy z najnowszej kolekcji, to pierwsze, co rzuciło mi się w oczy. Ona również na mnie patrzyła i nie wiadomo skąd, na jej twarz pojawił się chytry uśmieszek.
- Kidrauhl. – powiedziała tylko, jakby z niedowierzaniem.- To...
- Co, też chcesz się ponabijać? – warknąłem, widząc jak dziewczyna mierzy mnie wzrokiem.
- Nie, skąd. – zaśmiała się. 
- Jasne. – mruknąłem. – Wyglądasz jak cała reszta tych div, więc pewnie i taka jesteś. Proszę bardzo, plotkuj o mnie ze swoją zidiociałą bandą kretynów. Mam to gdzieś. – wkurzony odszedłem do jednego ze stolików. Świetnie, wszyscy się ze mnie śmieją, nawet dziewczyny. W sumie ta, z którą właśnie rozmawiałem, była całkiem niezła, ale oczywiście uważała się pewnie za wielką gwiazdę. Spojrzałem w tył i zobaczyłem, że Christian prowadzi rozmowę z właśnie tą dziewczyną. Wywróciłem oczami i szybko skończyłem posiłek. Następnie po prostu wyszedłem ze szkoły..

* oczami Lily *

Nie wiedziałam o co chodziło temu chłopakowi, przecież nic mu nie zrobiłam. Gdyby Sophie dowiedziała się o tej akcji, pewnie rozczarowałaby się, że ten cały Bieber wcale nie jest taki miły jak wydaje się na filmach w internecie. Może lepiej jej o tym nie mówić? Tak, to zdecydowanie najlepszy pomysł. Jednak Chris jest całkiem niezły. Zabawny, miły. Wciąż nie mogę uwierzyć, że go poznałam.
- Wiesz, jestem Twoją fanką. – zaśmiałam się słodko. Nerwy nawet nie myślały, by mnie opuścić.
- Całkiem miło słyszeć. – chłopak puścił do mnie oko. 
- Twoje filmiki są świetne! – ekscytowałam się. – Dzięki nim zawsze mam lepszy humor. – uśmiechnęłam się.
- Skoro tak bardzo mnie podziwiasz to może masz ochotę na jakiś spacer, jutro? – Co?! Christian chce się umówić ze mną?! O mój Boże! Lily! Ogarnij się, do jasnej cholery! On czeka na odpowiedź. 
- Tak, jasne, kocham Cię! – pisnęłam i zaraz potem zrozumiałam co palnęłam. – To znaczy.. Ehm, przepraszam. – zmieszałam się i zapewne zarumieniłam.
- Spoko, laska. – wyszczerzył się Chris i podał mi karteczkę z numerem telefonu. Kiedy Jeydon odszedł od Sophie, potrząsnęłam nią.
- Widziałaś kto to był?! – wrzasnęłam, szczerząc się.
- Sorry, jakoś nie za bardzo. – mruknęła niechętnie moja przyjaciółka. Chyba rozmawiała z Jeydonem o czymś mało przyjemnym. Zapytam ją później.
- To był Christian Beadles! Ten z youtube! Niedawno się tutaj przeprowadził! – piszczałam szczęśliwa. – I umówił się ze mną! - krzyczałam. Moja przyjaciółka uśmiechnęła się niepewnie.
- Beadles w naszej szkole? Śniło Ci się? – popukała mnie w czoło.
- Nie, spójrz! Właśnie tam poszedł! – wskazałam palcem.
- O ja Cię kręcę. – westchnęła Sophie. – Nie kitujesz. – otworzyła szeroko oczy. – No to będę miała o czym wysłuchiwać przez najbliższy tydzień. - zaśmiała się jeszcze.
 - Mogę wpaść do Ciebie jutro, w południe? – zapytałam.
- Wiesz, rodzice robią jakiś obiad dla.. kogoś tam, ale jasne, wpadnij. Nie będą źli. Z resztą, co ich to obchodzi. – moja przyjaciółka wypięła język. Szczerząc się jak jakaś idiotka, z wielkim podekscytowaniem, opadłam na krzesło. A raczej opadłabym, gdybym nie zapomniała, że siedzę na ławce, w wyniku czego wylądowałam na ziemi, przytulając karteczkę z numerem telefonu chłopaka moich marzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz