- Do you know what it’s like, to feel so in the dark, to dream about a life, where you’re the shining star.. – śpiewał ktoś. Czyżby to Sophie miała taki zniewalający wokal? Wszedłem do jednego pokoju, lecz nikogo tam nie było. Do drugiego, lecz to też nie był ten. Skierowałem się do następnego i otworzyłem powoli drzwi. Sophie siedziała przy pianinie i grając, śpiewała cicho. Kiedy mnie zauważyła, szybko wstała, przestając śpiewać.
- Obudziłam Cię? Przepraszam, nie chciałam. – powiedziała cicho, zmieszana.
- Nie, nie obudziłaś. – uśmiechnąłem się. Sophie usiadła na krawędzi kanapy, usiadłem obok. – Co tu robisz tak późno? – zagadnąłem.
- Nie mogłam zasnąć, a kiedy tak mam przychodzę tutaj. – szepnęła, patrząc na pianino. – A Ty? Co tu właściwie robisz?
- Nie mogłem zasnąć. – zaśmiałem się. – Masz bardzo ładny głos. – powiedziałem szczerze.
- Dzięki. – westchnęła, z niepewnym uśmiechem. Popatrzyłem na nią. – Mogę zadać Ci pytanie? – zapytała nieśmiało. Pokiwałem głową, ciekawy, o co chce mnie zapytać.
- Jasne. – rzuciłem. – Śmiało.
- Bo wiesz.. Chciałabym wiedzieć.. Dlaczego mnie nie pocałowałeś? – zapytała prosto. Wow, tego się nie spodziewałem. Dziewczyna spojrzała na mnie. – Nie chodzi mi o to, że rzucam się na każdego poznanego kolesia. – zarumieniła się. To słodkie, jak się tłumaczyła. – Tylko.. Po prostu chcę wiedzieć, czy zrobiłam coś nie tak? Jeśli nie chcesz, to nie mów, po prostu jestem ciekawa. – spojrzałem jej w oczy.
- Nie, to nie Twoja wina. – posłałem jej uśmiech. – Tylko.. Nie chcę sobie robić nadziei, a poza tym.. – podrapałem się po głowie. – Nie uważasz, że to trochę za szybko? – zapytałem cicho. Sophie pokiwała głową.
- Uważam. – przytaknęła. – Chyba trochę różnisz się od Twojego przyjaciela. – zachichotała, rozluźniając przy tym atmosferę.
- Trochę. – zaśmiałem się. – To źle? – podchwyciłem, unosząc brwi do góry.
- Zależy, co kto lubi. – zaśmiała się Sophie.
- Wolałabyś żebym zachował się tak jak on i od razu rzucił na Ciebie? – wyszczerzyłem się.
- Oj, od razu rzucił. – wywróciła teatralnie oczami, po czym posłała mi uśmiech, patrząc przy tym w moje oczy. – Ale tamta akcja. Nie zaszkodziłoby spróbować. – przyjrzałem się jej, potem jej oczom, wargom.
- Uznaj to za małe przeprosiny. – uśmiechnąłem się i przysunąłem do niej, sadzając ją sobie na kolanach. Kiedy ją objąłem ją niepewnie i popatrzyłem jej w oczy, poczułem jak jej ciało drży. To było dziwne. Sophie, przygryzając lekko dolną wargę, popatrzyła na mnie uważnie. W jej oczach widziałem strach.
- Okej, przeprosiny. – powiedziała tylko, oddychając głęboko. Powoli zbliżyłem się do niej i musnąłem bardzo delikatnie jej usta.
- Może być? – zaśmiałem się.
- No, no. Całkiem miłe przeprosiny. – również się zaśmiała. – Jeśli chcesz, możesz mnie przeprosić jeszcze raz. – spojrzałem na nią.
- A chcesz? – tak na prawdę to ja bardzo tego chciałem, jednak chyba nie powinienem. – Chociaż.. Chyba nie powinniśmy. No wiesz, ten jeden raz.. tak po przyjacielsku. – zmieszałem się. – Ale za drugim to mogłoby już coś znaczyć. – spojrzałem na nią niepewnie. Sophie szybko zeszła z moich kolan i usiadła w rogu kanapy, nie wiedząc co powiedzieć. – Mam nadzieję, że Cię nie uraziłem. – powiedziałem, patrząc na nią uważnie. Sophie posłała mi czułe spojrzenie i lekki uśmiech.
- Coś Ty, tylko teraz.. Pewnie masz mnie za jakąś lafiryndę, która..
- Chyba żartujesz. – zaśmiałem się lekko. Dziewczyna spojrzała na mnie.
- Nie jesteś śpiący? – zapytała znienacka. Pokręciłem przecząco głową. Sophie wstała z kanapy i chwyciła gitarę, po czym ponownie usiadła. Zaczęła przejeżdżać palcami po strunach, ziewając.
- Dlaczego po prostu nie położysz się i nie zaśniesz? – zachichotałem.
- Nieładnie tak zostawiać gościa samego. – uśmiechnęła się do siebie. – Poza tym już i tak po trzeciej. – ziewnęła.
- Proszę Cię, idź spać. – wywróciłem oczami. Dziewczyna odłożyła gitarę i ponownie usiadła, jednak na drugiej kanapie.
- Skoro nalegasz. – mruknęła, zamykając oczy. Wstałem z miejsca, podszedłem do niej i pomogłem jej zmienić pozycję na leżącą, po czym po prostu usiadłem przy niej, układając sobie jej głowę na kolanach.
Patrzyłem na nią już chyba ponad godzinę, tak słodko spała. Z nudów zacząłem bawić się kosmykiem jej włosów. Kiedy tak na nią patrzyłem, zobaczyłem coś błyszczącego na jej policzku. Przyjrzałem się uważnie i zauważyłem, że to łza, która właśnie spływa z jej oka.
Patrzyłem na nią już chyba ponad godzinę, tak słodko spała. Z nudów zacząłem bawić się kosmykiem jej włosów. Kiedy tak na nią patrzyłem, zobaczyłem coś błyszczącego na jej policzku. Przyjrzałem się uważnie i zauważyłem, że to łza, która właśnie spływa z jej oka.
- Coś się stało? – zapytałem, ale nie doczekałem się odpowiedzi. Uświadomiłem sobie, że ona nadal śpi. Więc dlaczego płacze? I to przez sen? Wow. Otarłem jej łzę i westchnąłem cicho. Czułem, jakbym znał ją od lat, ale mimo to, nie czułem się do końca pewien jej zachowania. Tak bardzo chciałbym wiedzieć, o czym śni w tej chwili. Jednak myśląc o snach, sam zasnąłem. Kiedy się obudziłem, Sophie nie było już przy mnie. Przeciągnąłem się i poszedłem do salonu, w którym ujrzałem Christiana. Widocznie właśnie się obudził. – Siema. – powiedziałem. – Jak się spało z Lily? – zachichotałem, siadając obok niego.
- Wal się. – mruknął Chris. – Co dzisiaj robimy?
- Może przejdziemy się do skateparku? Chciałbym go zobaczyć. – zaproponowałem. W tym mieście jeszcze nie śmigałem na desce.
- Spoko. Też chciałbym się tam przejść. – wzruszył ramionami mój przyjaciel. – A tak w ogóle, to gdzie są dziewczyny? – zapytał wstając.
- Właśnie się nad tym zastanawiałem. – powiedziałem z uśmiechem. – Chodź, poszukamy ich. – i razem wyszliśmy z salonu. Przeszliśmy przez kuchnię, jadalnię i jeszcze jakieś pomieszczenie, wychodząc na wielkie.. coś.
- Trochę nie łapię tego domu. – Christian podrapał się po głowie.
- Boże, że też one się tu nie gubią. – zaśmiałem się. – Gdzie mogą być? – zapytałem, ale po chwili, słysząc krzyki dziewczyn, już wiedziałem, gdzie się udać.
- Nie, Lily! Tylko nie ten! Będziesz wyglądać jak jakaś lafi.. Auć! Przegięłaś! – krzyczała Sophie. Idąc po schodach, starałem się tłumić śmiech.
- Już ja wiem co chciałaś powiedzieć! – warknęła Lily, śmiejąc się. – Okej. Wezmę ten co Ty. – powiedziała tylko i dalej siedziały już cicho. Wparowałem z Christianem do pomieszczenia, z którego dochodziły dzikie odgłosy. Był to chyba pokój Sophie.
- Wow. – powiedziałem do siebie. Jej pokój był prawie tak wielki jak połowa mojego domu. Zgadnijcie, co robiły laski? Malowały paznokcie.
- No nareszcie, ile można na Was czekać? – dziewczyny wywróciły oczami.
- A Wy co, urządzacie sobie relaksik? – zapytałem ze śmiechem, rozkładając się na wielkim łóżku Sophie.
- Tak jakby. – wyszczerzyła się Lily. Chris oczywiście podszedł do niej i zaczęli się.. no wiecie. Od razu przenieśli się na wielki fotel.
- Błagam Was! Ludzie, ile można? – warknęła Sophie, kręcąc głową. Zaśmiałem się cicho. – A Ciebie co tak bawi? – dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem.
- Twoja mina. – wyszczerzyłem się i zaraz dostałem po głowie poduszką.
- Spoko, Lily. Za to nie powiem Ci o czym rozmawiałam z Jeydonem na stołówce. – Lily natychmiast odepchnęła od siebie Chrisa.
- Proszę. – jęknęła. – Tak długo czekałam!
- Christian zapewne opowie Ci wiele ciekawszych rzeczy. – Sophie wytknęła język i uśmiechnęła się. Jej przyjaciółka walnęła chłopaka po ramieniu.
- Twoja wina. – mruknęła. Chris tylko się zaśmiał i usiadł na łóżku, obok mnie.
- Dobra, jakieś plany na dzisiaj? – zapytała Sophie.
- Planowaliśmy iść do skateparku, ale.. – Christian spojrzał na lakiery stojące na szafce.
- Ale Wy chyba odmówicie, nie? – podsunąłem.
- Skatepark? Dla mnie bomba. – rzuciła Lily.
- Deska, bmx? – zapytała Sophie.
- Kurczę. – walnąłem się w głowę. – Przecież mamy sprzęt w domu. A Emma go zamknęła i nie mamy kluczy. – mruknąłem niechętnie. – Czyli skatepark odpada.
- Chyba nie widzieliście jej garażu. – zachichotała Lily, patrząc na swoją przyjaciółkę.
- Co ma garaż Sophie do skateparku? – nie rozumiałem.
- Chodź. – Lily wywróciła oczami i pociągnęła Sophie za rękę. Dziewczyny poszły przodem, a ja z Christianem, nic nie rozumiejąc, za nimi. Kiedy przeszliśmy przez dużą ilość korytarzy i jakichś przejść, dziewczyna otworzyła jakieś drzwi i weszła przodem, a Lily pchnęła tam mnie i Chrisa. Było tam mnóstwo deskorolek i bmxów.
- Wow, ile Ty tego masz. – szepnąłem zdziwiony, spoglądając na dziewczynę. Sophie stała tylko w kącie i zarumieniła się.
- Sprawka rodziców. – westchnęła cicho, drapiąc się po głowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz