- Dlaczego nic nie mówisz? – zapytałem w końcu. Sophie wzruszyła ramionami.
- Myślę. – rzuciła.
- O czym? – zapytałem, ciekaw tego, co odpowie. Jednak Sophie uśmiechnęła się tajemniczo.
- Takie tam. – otworzyła drzwi do domu. – No właź. – popędziła mnie, widząc jak tylko ciągle na nią patrzę.
- Ok, ok. – wszedłem do domu i zdjąłem buty. Skierowałem się do salonu.
- Chcesz coś do picia? – zawołała dziewczyna, z kuchni.
- Colę. – powiedziałem, siadając.
- Robi się. – po chwili do salonu weszła Sophie i usiadła obok mnie na kanapie z miską chipsów i dwoma puszkami coli.
- Proszę. – wręczyła mi jedną puzkę. Kiwnąłem głową. – Zastanawiam się..
- Hm?
- Co robią teraz Christian i Lily. – uśmiechnąłem się do dziewczyny.
- A co, nie domyślasz się? – zachichotała.
- W sumie to tak. – zaśmiałem się.
- Częstuj się. – Sophie podsunęła mi miskę z chipsami. – Bo jak nie to..
- O nie, nie chcę mieć ich we włosach. – wziąłem z miski kilka chipsów, pakując je sobie do buzi.
- Wiesz.. – zaczęła Soph. – Dzisiaj przyjdzie tu Jeydon. Masz coś przeciwko? – zapytała, spoglądając na mnie. Skrzywiłem się lekko.
- To Twój dom, możesz przecież zapraszać kogo chcesz. – westchnąłem.
- Tak, ale Wy chyba nie za bardzo się lubicie. Nie chcę żebyś czuł się źle w jego towarzystwie. – wywróciłem oczami. Jej zachowanie wobec mnie było bardzo miłe.
- Sophie, jeśli nie będzie zwracał na mnie uwagi, to wszystko będzie w porządku.
- No tak..
- Wystarczy przecież, że powiesz mu słowo. – starałem się nie zaśmiać.
- Co masz na myśli? – zapytała dziewczyna, przyglądając mi się uważnie. Spojrzałem na nią.
- A bo ja wiem. Chodzą plotki, że jest zakochany w Tobie na zabój. – uśmiechnąłem się cwaniacko.
- Justin, proszę Cię. – jęknęła dziewczyna.
- Chyba gdyby Ci się nie podobał, nie zapraszałabyś go do siebie. – podsunąłem. Czułem, że Sophie patrzyła na mnie, więc postanowiłem się do niej odwrócić. Już miałem znowu coś palnąć kiedy spojrzałem w jej oczy. One są niesamowite.
- Daj spokój. Chociaż Ty. – poprosiła, wciąż patrząc w moje oczy.
- Ehm, przepraszam.. – powiedziałem zmieszany. Powoli zbliżyłem się do niej. Chyba już mieliśmy się pocałować, kiedy usłyszeliśmy czyjś głos.
- Słodko, dzieciaki. – zaśmiał się ktoś z sarkazmem. No tak.
- Cześć Jeydon. – mruknęła zarumieniona Sophie, wstając z kanapy. – Zaraz przyjdą Chris i Lily. – powiedziała. Jeydon podszedł do niej i chciał ją pocałować. – Przestań. – warknęła.
- Ale co?
- Robisz to specjalnie. – dziewczyna wskazała na mnie.
- Ten gówniarz nie musi się gapić. – mruknął chłopak. Wstałem z kanapy.
- Może ja lepiej stąd wyjdę. – syknąłem posyłając Jeydonowi wrogie spojrzenie.
- Nie, Justin, czekaj. – Sophie złapała mnie za rękę. Zatrzymałem się. – Nie nazywaj go tak. Uspokój się. – powiedziała do Jeydona. – A Ty zostań i nie przejmuj się jego zachowaniem. On już nie będzie. Prawda, Jeydon? – zwróciła się do niego.
- Prawda, Sophie. – wywrócił oczami.
- Idę po coś do jedzenia. Siadajcie i czekajcie na parkę. – zaśmiała się dziewczyna i wyszła do kuchni.
- Słuchaj małolacie. – zwrócił się do mnie Jeydon. – Jeśli myślisz, że Sophie..
- Nic do niej nie mam. – powiedziałem szybko.
- Jasne. – syknął. –Z resztą, to nieważne. Odwal się od niej. Rozumiemy się? – popchnął mnie. No nie, gościu, tak nie będziemy gadać. Teraz to ja go popchnąłem.
- Bo co? – burknąłem.
- Bo ona jest moja. – powiedział wprost.
- Ja jej nie chcę, debilu! Ona nie jest dla mnie! – krzyknąłem. Świetnie, źle dobrałem słowa. Złapałem się za głowę mając nadzieję, że Sophie tego nie słyszała. Myliłem się.
- Gadacie o mnie, prawda? – zapytała. Spojrzałem na nią, chcąc się wytłumaczyć. W jej oczach było trochę żalu. Nie dziwię się, wyobrażam sobie, jak miło musiała się poczuć. Bieber, kretynie!
- Sophie, to nie..
- Nieważne. – powiedziała. Postawiła popcorn na stoliku i znów wyszła do kuchni.
- Ups. – uśmiechnął się sarkastycznie Jeydon. Westchnąłem. – Teraz już nie masz szans. – usiadł na kanapie, śmiejąc się.
- Kretyn. – mruknąłem i wyszedłem z pomieszczenia. W drzwiach stali właśnie Chris i Lily. Nie zwracając na nich uwagi, wszedłem do kuchni. Sophie nalewała właśnie picie do szklanek. – Przepraszam. – westchnąłem.
- Za co? – zapytała, nie patrząc na mnie.
- To nie tak. Ja po prostu źle dobrałem słowa. – mruknąłem.
- Spokojnie, Justin. Przecież między nami nic nie ma. – powiedziała cicho. Wydawało mi się, że..
- Płaczesz? – spytałem, odgarniając jej włosy z twarzy. I znów te drżenie jej ciała..
- Nie. – burknęła, odstawiając butelkę z napojem.
- Sophie. – jęknąłem. – Nie chciałem Cię urazić. – dziewczyna spojrzała mi w oczy.
- Przestań. Mówiłam, że nic się nie stało.
- To naprawdę nie miało tak zabrzmieć. – Sophie pokiwała głową i otarła łzy z twarzy.
- Nieważne. – powiedziała i wyszła z kuchni. Walnąłem głową w ścianę. Jestem po prostu świetny. Wyszedłem z kuchni i wszedłem do salonu. Na kanapie siedzieli już Christian, Lily, Sophie i Jeydon. Niechętnie usiadłem obok niego. Na szczęście nikt się jeszcze nie obściskiwał. – Co oglądamy? – zapytała Sophie, patrząc na karton z filmami. Chłopak objął ją ramieniem.
- Może jakiś horror? – zaproponował, posyłając mi cwany uśmieszek. Zacisnąłem dłonie w pięści. Tak bardzo irytowało mnie jego zachowanie, że miałem ochotę walnąć go w twarz, a potem zacząć krzyczeć.
- Oglądaliśmy horror wczoraj. – mruknęła Sophie.
- No to co? – jęknęła Lily, wtulając się w Chrisa. – Możemy obejrzeć jakiś inny.
- Wybieraj. – Sophie podsunęła przyjaciółce karton z filmami. Przez jedną, krótką chwilę popatrzyła na mnie, a potem wbiła wzrok w miskę popcornu.
- To! – pisnęła Lily i poszła włączyć film. Siedzieliśmy tak, wpatrując się w ekran. Lily wtulona w ucieszonego Christiana, a Jeydon obejmujący ramieniem i trzymający rękę Sophie. Wszystko się we mnie gotowało.
- Widzisz dziecko, nie masz szans. – syknął Jeydon w moją stronę. Nagle zaczęli się do siebie zbliżać, jakby mieli się zaraz..
- Nie, ja tak nie mogę! – krzyknąłem i wybiegłem z salonu.
- Co z nim? – usłyszałem głos Lily.
- Nie wiem, pójdę sprawdzić, a Wy oglądajcie. – powiedziała Sophie i zaraz słyszałem jej kroki. Poczułem już zapach jej perfum. – Coś się stało? – zapytała troskliwie.
- Nie. – warknąłem, choć wcale nie chciałem powiedzieć tego w taki sposób. Westchnąłem.
- Ej, co jest? – zapytała dziewczyna, kładąc mi rękę na ramieniu. Strzepnąłem jej dłoń i spojrzałem na nią.
- Nic, odwal się. – warknąłem, znowu innym tonem niż chciałem. Dlaczego tak robię? – Idź do Jeydona. – mruknąłem wściekły. Chciałem to wszystko powiedzieć spokojnie, ale nie dałem już rady. Nie zdziwiłbym się, gdyby dziewczyna uderzyła mnie w twarz, mówiąc, że jestem kretynem. Jednak ona tego nie zrobiła, widocznie nie była taka. Spojrzała na swoją rękę, która niedawno spoczywała na moim ramieniu.
- Jak Ci przejdzie, to wracaj. Nie będę się narzucać. – powiedziała cicho, wywracając oczami i po prostu wyszła. Walnąłem się w głowę i wszedłem z powrotem do salonu. Usiadłem na kanapie i próbowałem skupić się na filmie. Zauważyłem, że Sophie siedzi przybita i ciągle odpycha Jeydona, który chce ją objąć, przytulić czy pocałować. Kiedy film się skończył, Lily i Chris już spali, wtuleni w siebie.
- Dobra, to ja spadam. – powiedział Jeydon.
- Nie zostaniesz na noc? – zapytała Sophie.
- Nie, ale dziękuję za propozycję. – wyszczerzył się.
- Okej, dobranoc. – uśmiechnęła się dziewczyna. Jeydon pociągnął ją za rękę i poprosił, aby odprowadziła go do drzwi. Zgodziła się. Długo nie wracali, więc wyjrzałem przez okno i co zobaczyłem? Całowali się. Westchnąłem.
- Już sam nie wiem co o tym wszystkim myśleć. – mruknąłem do siebie.
- Ja też. – mruknęła nagle Sophie, wchodząc do salonu.
- Przepraszam za moje zachowanie. – powiedziałem, wzdychając.
- Tak, nie ma za co. – powiedziała z sarkazmem i zaczęła sprzątać popcorn. Była wkurzona, na pewno, ale w sumie, nie dziwiłem się jej.
- Sophie, ja.. – zacząłem mówić. Dziewczyna pojrzała na mnie.
- Nie, Justin. Porozmawiajmy normalnie, bez głupich tłumaczeń i przeprosin. Wprost. – rzuciła.
- Okej. – kiwnąłem głową.
- Powiedz po prostu.. – zaczęła.. Spojrzała na parkę śpiącą na kanapie. Złapała mnie za rękę i wyprowadziła z salonu do jej pokoju. – Powiedz po prostu czy coś do mnie czujesz.
- No, ja..
- Justin. Tak lub nie. To chyba proste. – powiedziała. Popatrzyłem na nią. Jej oczy mnie rozpraszały. Pod wpływem przeróżnych emocji, nawet nie wiem kiedy, przyciągnąłem ją do siebie i zacząłem całować..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz