piątek, 1 marca 2013

CZ. I - 27 # Od dzisiaj wszystko będzie inaczej.


- Z tej strony Scooter Braun. - otworzyłem szeroko oczy. Zaniemówiłem. - Halo?
- Jestem, jestem. - wyjąkałem. - W jakiej sprawie pan do mnie dzwoni?
- Chodzi o Twoje konto na youtube.
- A co z nim nie tak? - zdenerwowałem się.
- Spokojnie, wszystko z nim jak najbardziej w porządku. Słuchaj, chciałbym się z Tobą spotkać i porozmawiać na żywo, jeśli nie masz nic przeciwko. - zamrugałem kilka razy oczami. - Mam propozycję nie do odrzucenia, a ciężko będzie się nam dogadać przez telefon.
- Dobrze. - powiedziałem niepewnie.
- Mieszkasz w Los Angeles, tak? - pokiwałem głową, po czym zorientowałem się, że on tego nie zauważy.
- Tak.
- Jutro tam będę. Gdzie możemy się spotkać? - odsunąłem słuchawkę od ucha.
- Mogę podać Twój adres? - zwróciłem się do Sophie.
- Ale o co chodzi? - spojrzałem na nią znacząco. - Tak. - przysunąłem telefon do ucha i podałem Scooterowi adres dziewczyny.
- Będę około 10 rano. Do zobaczenia. - i już się rozłączył, a ja po prostu znów zaniemówiłem. Opadłem na kanapę, a Sophie razem ze mną. Po chwili potrząsnęła moim ramieniem i oboje wstaliśmy.
- Hej, o co chodzi? - spytała dziewczyna. - Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha. Kto to był? - dociekała.
- Wiesz kim jest Scooter Braun? - pokiwała głową.
- Żartujesz sobie? Oczywiście.
- To on do mnie dzwonił. - dziewczyna otworzyła szeroko usta.
- Ale super! A co chciał? - wzruszyłem ramionami.
- Znalazł mnie w internecie. - odpowiedziałem, nadal w to nie wierząc.
- Ale czym Ty się znowu martwisz? - zdziwiła się, zadowolona.
- Nadal nie wiem o co chodzi. Przyjedzie jutro do Los Angeles żeby się ze mną spotkać. - podrapałem się po karku.
- To fantastycznie! - ja jednak nie podzielałem jej entuzjazmu. - No, Justin. Co z Tobą nie tak? Chyba nie mówił nic złego. - przyjrzała mi się badawczo.
- Nie. Mówił, że ma dla mnie propozycję nie do odrzucenia.
- Bomba! Ale będzie super! - Sophie rzuciła mi się na szyję, oplotła moje biodra nogami i trwaliśmy tak przez chwilę. Cholera. Przypomniałem sobie podobną scenę z tajemniczą dziewczyną. Wtedy czułem pożądanie, rozpalała mnie i pragnąłem jej całym swoim ciałem. Przytuliłem Sophie mocniej do siebie. Przy niej czułem spokój, nasłuchiwałem tylko czy jej serce bije w odpowiednim rytmie i pragnąłem mieć ją bliżej po to żeby czuć, że jest bezpieczna. W moich ramionach. Chciałem jej dobra i szczęścia. Dwie zupełnie inne dziewczyny, dwa zupełnie inne uczucia. Ale jedna z nich pragnęła mnie tak bardzo jak ja jej, a druga nie chciała bym sprawił, aby na świecie było o jedną, samotną dziewczynę mniej. Smutne. W tej samej pozycji opadłem z Sophie na kanapę więc musieliśmy wyglądać nieco dziwnie. - Uśmiechnij się w końcu! - pogłaskała mnie po policzku. Posłusznie uniosłem kąciki ust ku górze. - A właśnie. Napisałeś śliczną piosenkę. Dziękuję. - pocałowała mnie w policzek. - To znaczy, dziękuję za to, że pokazałeś mi dobre strony francuskiego i.. - pokręciłem głową.
- W porządku, tą też napisałem dla Ciebie. - jej oczy stały się wilgotne. Znów się we mnie wtuliła.
- Jest piękna, dziękuję. - nie umiałem wprost zapytać jej czy wpuści mnie do swojego świata. Westchnąłem i pogłaskałem ją po plecach. - Jestem przy Tobie taka szczęśliwa. - powiedziała cicho. Nie chciałem kierować rozmowy na poważny tor. Przecież i tak niedługo zapewne mieliśmy się pożegnać.
- Ciesz się tą chwilą kiedy jestem jeszcze cały Twój, bo kiedyś, kiedy będę już sławny i będę śpiewał tą piosenkę do miliona piszczących dziewczyn, będziesz wspominać ten moment, nie mogąc się do mnie dopchać. -  powiedziałem z uśmiechem. Dziewczyna odsunęła się odrobinę i również się uśmiechnęła.
- Korzystam z niej jak tylko mogę, bo właśnie tego się obawiam. - pocałowała mnie we włosy.
- Nie bierz tego na poważnie. - pokręciła głową.
- Nie, Justin. Ja naprawdę sądzę, że zdobędziesz to wszystko, że spełnisz marzenia. jesteś wspaniałym człowiekiem i wierzę w Ciebie. - to niesamowite mieć taką osobę jak ona. Wierzyła we mnie i była ze mną pomimo wszystko. Znów różnica uczuć dotycząca tych dwóch dziewczyn. Tamta rozpalała moje ciało, a Sophie dodatkowo potrafiła rozpalić moje serce.
- Ty też jesteś wspaniała. Dziękuję. - szepnąłem. Długo patrzyliśmy sobie w oczy. Jak ja bez nich wytrzymam? Jak wytrzymam bez tego głosu, bez tej bliskości z nią? Przyciskając dłonie mocniej do jej pleców, chciałem dać jej do zrozumienia co zamierzam zrobić. Oboje tego chcieliśmy, mogłem to wyczytać z jej twarzy. Nasze usta dzieliły zaledwie centymetry. Tak, to był ten moment, w którym zapragnąłem musnąć jej wargi i powiedzieć jej o wszystkich moich uczuciach. Zauważyłem, że oddech Sophie przyśpieszył i dziewczyna zamknęła oczy. Przymknąłem swoje powieki i..
- O Boże. - usłyszałem szept Lily, która zapewne myślała, że jej nie słychać.
- Ty, chyba im przeszkodziliśmy. - zaśmiał się głośno mój przyjaciel. Sophie zarumieniła się i od razu ze mnie zeszła. Cały mój plan legł w gruzach. Christian wcisnął się pomiędzy nas.
- No co tam, gołąbeczki? - uśmiechnął się.
- Cholera, nienawidzę Cię. - mruknąłem zdenerwowany. W tej chwili naprawdę miałem ochotę go zabić.
- No wiesz, jak możesz? - oburzył się.
- Masz po prostu świetne wyczucie czasu. - rzuciłem wzburzony, wstając z kanapy.
- Justin, spokojnie. - poprosiła Sophie. Pokręciłem głową. Jak mogłem być spokojny? Wiedziałem, że przed chwilą po prostu był odpowiedni moment aby zadziałać, a w najbliższym czasie nie odważę się spróbować ponownie. Wyszedłem z salonu i chwytając kamerę, zamknąłem się w pokoju z instrumentami. Żeby się uspokoić nakręciłem filmik, prezentując moją najnowszą piosenkę. Kiedy już skończyłem i wstawiłem video na youtube, nie mówiąc nikomu, wyszedłem na spacer. Był już wieczór, a ja chodziłem krętymi uliczkami, myśląc o Sophie. Nagle usłyszałem dźwięk telefonu. Nieznany? Tym razem odebrałem szybko.
- Halo?
- Pamiętasz mnie? - ten głos. Moje serce przyśpieszyło.
- Nie mógłbym zapomnieć. - powiedziałem zachrypniętym głosem. - Skąd masz mój numer? - spytałem zdziwiony.
- A czy to ważne?
- Nie. - odpowiedziałem szczerze. - Ale jesteś dla mnie zagadką i chciałbym być chociaż odrobinę bliżej do jej rozwiązania. - przez chwilę w słuchawce zapanowała cisza. - Chciałbym Cię zobaczyć. - jęknąłem cicho.
- Ja Ciebie też. - jej głos również był ściszony.
- Dlaczego dzwonisz? - dziewczyna westchnęła.
- Chciałam usłyszeć Twój głos. - zmiękły mi nogi. - Może dzięki temu w końcu zasnę. - nie wiedziałem co odpowiedzieć. - Wiesz ja..
- Justin! - usłyszałem wołanie mojej brunetki.
- Kto to? - zainteresowała się dziewczyna w słuchawce. - Ah, rozumiem. Sophie. Przepraszam, że Wam przeszkodziłam. Dobrej nocy.
- Nie, zaczekaj.. - usłyszałem dźwięk zakończonego połączenia. Cholera, czy zawsze ktoś musiał mi przeszkodzić? Wkurzony schowałem telefon do kieszeni.
- Justin, szukałam Cię. - wysapała stojąca obok mnie Sophie.
- Znalazłaś. - warknąłem, co zaniepokoiło dziewczynę.
- Coś się stało? - chciałem Ci opowiedzieć o moich uczuciach i zasmakować Twoich ust, ale nie było mi to dane, a potem zadzwoniła do mnie seksowna nieznajoma, której jak myślałem, nigdy nie zobaczę i chciała mi coś powiedzieć, jednak coś jej przeszkodziło i po prostu się rozłączyła.
- Kompletnie nic. Wracajmy. - wysiliłem się na uśmiech i oboje skierowaliśmy się w stronę domu. - To kiedy zaliczasz ten francuski? - spytałem, aby przerwać niezręczną ciszę.
- Jutro. - mruknęła.
- Przygotowałaś się? - dziewczyna posłała mi uśmiech.
- Tak. Twój plan wypalił. Rzeczywiście wystarczyło zmienić podejście. No i myślałam o Tobie. - zapewne się zarumieniła. Złapałem ją za rękę.
- Pójdzie Ci świetnie. - zapewniłem, wchodząc razem z nią do domu.

- Gotowy na rozmowę? - spytała Sophie, kiedy ubrana wyszła w końcu z łazienki. Skierowaliśmy się schodami na dół.
- Sam nie wiem. - wzruszyłem ramionami. Dziewczyna wywróciła oczami.
- Okażże trochę więcej entuzjazmu. - jęknęła. - Zobaczysz, że będzie super. - staliśmy już przy drzwiach.
- Czemu? Nie wiesz czy ma dla mnie dobre wieści. - brunetka uśmiechnęła się i pogłaskała mnie po policzku.
- My, kobiety, mamy świetną intuicję. - kąciki moich ust uniosły się ku górze.
- Idź już, bo spóźnisz się na zaliczenie. - Sophie przestała się uśmiechać, robiąc przy tym śmieszną minę. - Zobaczysz, że będzie super. - zacytowałem ją i pocałowałem jej czoło.
- Do zobaczenia. - powiedziała na odchodne. Zamknąłem za nią drzwi i udałem się do salonu. Włączyłem telewizor i zerknąłem na zegarek. Scooter miał tu być lada chwila. Denerwowałem się, bo naprawdę nie miałem pojęcia o co może mu chodzić. W dodatku nie była to rozmowa na telefon, co oznaczało, że musiało być to coś poważnego. I chodziło o moje konto? Westchnąłem, starając się przenieść moje myśli na inny tor. Oczywiście pierwsze co przyszło mi na myśl, to telefon od tajemniczej dziewczyny. Przecież nie chciała mi podać swojego numeru. Na początku myślałem, że po prostu nie interesowała jej kontynuacja naszej znajomości, ale tak naprawdę chodziło jej chyba o to, by stanowiła dla mnie zagadkę. Chciała się przekonać czy los pozwoli nam na następne spotkanie. To właśnie sprawiło, że obecnie mam mętlik w głowie, bo przecież sama zdobyła mój numer i odezwała się do mnie. Chciała usłyszeć mój głos, tęskniła.. Dobra, albo byłem zwyczajnie tępy albo po prostu to wszystko nie miało sensu. Nagle usłyszałem dźwięk telefonu. Miałem nadzieję, że to ona. Te nieznane numery zaczynały mnie już irytować.
- Halo?
- Mówi Scooter Braun. - westchnąłem cicho.
- O co chodzi?
- Przepraszam, ale niestety nie mogę pojawić się u Ciebie o umówionej godzinie. Czy moglibyśmy przesunąć nasze spotkanie na szesnastą?
- Oczywiście. - odparłem obojętnie.
- Jeszcze raz przepraszam, do zobaczenia. - rozłączyłem się bez pożegnania. Świetnie, następne godziny czekania sam na sam z tymi pieprzonymi myślami. To dziwne, ale zanim poznałem Sophie, nie zdawałem sobie sprawy z tego, że samotność może stać się aż tak uciążliwa. Postanowiłem nie marnować dłużej czasu na zamartwianie się o już irytujące mnie rzeczy. Położyłem się, przykryłem się kocem i sam nie wiem kiedy, zasnąłem.

- Justin. - usłyszałem delikatny głos Sophie, która potrząsała lekko moim ramieniem.
- Odejdź. - jęknąłem, jeszcze w półśnie.
- Justin, masz gościa. - co?
- Ja chcę spać. - mruknąłem, przewracając się na drugi bok. Usłyszałem śmiech, który zdecydowanie nie należał do dziewczyny.
- W porządku, pozwólmy mu jeszcze trochę pospać.
- Czeka pan już dwie godziny. - cholera. Szybko wstałem i przetarłem zaspane oczy. Spojrzałem na zegarek. Ups.  - No nareszcie. - zaśmiała się Sophie.
- Witam, Scooter Braun. - mężczyzna stojący obok brunetki podał mi rękę. Uścisnąłem ją.
- Justin Bieber. Przepraszam, że musiał pan czekać. - powiedziałem zawstydzony. - Zechciałby pan się czegoś napić?
- Mów mi Scooter. - machnął ręką. - Dziękuję, Sophie zrobiła mi już kawę.
- Następną kawę. - podkreśliła dziewczyna
- Głupio wyszło. - podrapałem się po głowie.
- Tak Ci minął cały dzień? - spytała Sophie siadając obok mnie. Pokiwałem głową.
- Mniej więcej. Jak było w szkole? - zapytałem przeciągając się.
- Nieźle. Jeydon wrócił i..- na dźwięk jego imienia, automatycznie zacisnąłem zęby.
- Rozmawiałaś z nim? - spytałem, starając się zachować spokój. Jeżeli powie, że tak, to chyba zacznę krzyczeć.
- Chyba sobie żartujesz. - odetchnąłem z ulgą. - Justin, ja naprawdę nigdy więcej się do niego nie zbliżę. - kiwnąłem tylko głową. - Nie wierzysz mi?
- Sophie, już raz zawarliśmy umowę. I co? - w oczach brunetki pojawiły się łzy.
- Myślałam, że mamy to już za sobą. - szepnęła.
- Sam nie wiem.
- No tak, zapomniałam, że to zbyt wiele zmieniło. - głos miała zachrypnięty, prawie płakała.- Kiedy byłam dziś u dyrektora, mówił.. - postanowiłem zmienić temat.
- O właśnie. Zaliczyłaś francuski? - brunetka uśmiechnęła się delikatnie i spuściła wzrok.
- Wiesz.. nie dostałam piątki.. - powiedziała zmartwiona.
- To znaczy, że moje starania.. przykro mi. Ale nie bądź smutna. - pogłaskałem ją po ramieniu. Spojrzała na mnie.
- Dostałam szóstkę! - krzyknęła uradowana prosto do mojego ucha. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Rozumiesz? Ja dostałam szóstkę z francuskiego! - dziewczyna przytuliła mnie mocno. Pogłaskałem ją po włosach i ucałowałem w policzek.
- Jestem z Ciebie dumny.
- Tak bardzo Ci dziękuję. Już myślałam, że nie dam rady.
- Wiedziałem, że sobie poradzisz. - pocałowałem jej głowę.
- Żałuj, że nie widziałeś miny dyrektora! Chyba naprawdę musiał mieć mnie za jakiegoś głąba. - poczochrałem jej włosy.
- Jesteś najukochańszym głąbem jakiego miałem okazję poznać. - brunetka zaśmiała się i spojrzała na mnie.
- Nawet Chris mnie nie przebija? - odwróciłem głowę, by ukryć mój napad śmiechu i.. zamarłem. Cholera, kompletnie zapomniałem, że Scooter siedzi razem z nami.
- Justin? - dziewczyna podążyła za moim wzrokiem i również zaniemówiła. Zrobiła się cała czerwona i szybko wypuściła mnie ze swoich objęć. Braun posłał w naszą stronę szczery uśmiech. - Przepraszamy, my..
- Nie ma za co. Świetne z Was dzieciaki. Podoba mi się to, że zachowujecie się tak naturalnie. To Ci się przyda, Justin. - zwrócił się do mnie. Nie rozumiałem o co mu chodzi. - Właśnie, przejdźmy w końcu do rzeczy. - kiwnąłem głową. - Jak już wiesz, znalazłem Cię na youtube. Śledzę Twój kanał od dawna i muszę przyznać, że masz ogromny talent. Masz jakieś doświadczenie jeśli chodzi o muzykę? Bierzesz jakieś lekcje? - upił łyk kawy.
- Nie. Sam nauczyłem się grać na instrumentach, a śpiewanie przyszło przypadkiem. - wzruszyłem ramionami. - Polubiłem to i tyle. - Braun okazał niemałe zdziwienie.
- Muszę przyznać, że robisz bardzo pozytywne wrażenie. Skąd pomysł z pokazywaniem tego na youtube? Myślałeś kiedyś o muzyce bardziej na poważnie? - Sophie przyglądała się nam uważnie. Pokręciłem przecząco głową i podrapałem się po karku.
- Moja mama zawsze powtarzała mi, że coś w tym wszystkim jest i założyła mi konto w internecie. Często powtarzała mi, że jestem jej gwiazdą. - zaśmiałem się do swoich wspomnień. - Ja po prostu się tym bawię, nie sądzę, żebym mógł się wybić. - Scooter uśmiechnął się tajemniczo. Ten uśmiech o kimś mi przypomniał. Nie, Justin, skup się na rozmowie.
- Cóż, mam dla Ciebie być może interesującą ofertę. - posłałem mu pytające spojrzenie. - Jak myślisz, dlaczego tu jestem? - teraz był całkowicie poważny.
- Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. - Braun spojrzał znacząco na Sophie. Ona tylko pokiwała głową.
- Jesteś materiałem na świetnego artystę. Twoja koleżanka przybliżyła mi trochę Twój życiorys i wiedząc już trochę na Twój temat, tym bardziej uważam, że zasługujesz na ogromny sukces. - nie odpowiedziałem. - Nigdy nie brałem odpowiedzialności za tak młode osoby, więc na początku miałem mnóstwo obaw co do Ciebie, ale jak widzisz jestem tutaj i to po to, aby dać Ci szansę, na którą jestem pewien, że w stu procentach zasługujesz. - zamarłem. Naprawdę nie wiedziałem co powiedzieć. Scooter Braun przyjechał do mnie, aby powiedzieć mi, że chce zrobić ze mnie gwiazdę. Przeszły mnie zimne dreszcze, a potem zrobiło mi się niesamowicie ciepło. Czułem, że w oczach zbierają mi się łzy. Tyle złego działo się w moim życiu, tyle przepłakanych nocy mam za sobą, a teraz, nagle słyszę takie słowa. To było niesamowite uczucie. - Decyzja należy do Ciebie. - mężczyzna wyciągnął w moją stronę rękę, ale ja wciąż myślałem, że to.. - To nie żarty, Justin. Naprawdę zależy mi na współpracy z Tobą. Chcesz żebym uczynił z Ciebie człowieka, o którym nigdy nie zapomną? - ze łzami w oczach uścisnąłem jego dłoń.
- Tak. - Scooter wstał, a ja razem z nim.
- Zaczynamy od jutra. Przyjedź jutro z opiekunką do tego studia. - wcisnął mi do ręki niebieską karteczkę.
- Niestety mojej opiekunki przez pewien czas nie będzie w domu. Wyjechała w delegację. - mężczyzna podrapał się po brodzie.
- Niedobrze. Czy mógłbyś podać mi numer do swojej mamy? - posłusznie wpisałem mu do telefonu ciąg cyfr, a on przyłożył słuchawkę do ucha. Najpierw wytłumaczył kim jest i o co chodzi. - Jestem pewien, że uda się coś załatwić.. W jakiej dokładnie firmie pani pracuje?.. Oh, zapewniam, że nie będzie problemu. - uśmiechnął się. - Tak, tak.. Proszę się nie martwić, zwracam wszystkie koszty transportu.. Dobrze, przekażę mu.. Do zobaczenia. - rozłączył się. - Wszystko załatwione. - zwrócił się do mnie. - Twoja mama będzie jutro o dziewiątej rano.
- Dziękuję. - powiedziałem z uśmiechem.
- Do zobaczenia. - Scooter pożegnawszy się ze mną i z Sophie, opuścił jej dom. Brunetka nie kryła swojej radości. Szybko przytuliłem ją do siebie, aby nie widziała, że płaczę. Jedyne czego jeszcze w tej chwili potrzebowałem, to właśnie jej uśmiech, jej dotyk i odgłos jej bijącego w bezpiecznym rytmie serca.
- Widzisz? Od dzisiaj wszystko będzie inaczej. - powiedziała w mój tors. Uśmiechnąłem się przez łzy.
- Nie, sweetheart. Wcale nie wszystko. - mówiąc to, głaskałem jej plecy. Przycisnąłem ją mocno do siebie, tym samym pokazując co ma pozostać bez zmian i po prostu pocałowałem ją we włosy.

2 komentarze:

  1. Umarłam po raz kolejny świetny rozdział <3 czekam na NN !!! DAWAJ GO JAK NAJSZYBCIEJ !!!! #MUCHLOVE

    OdpowiedzUsuń
  2. Zauważyłam, że zmieniłaś wygląd bloga. Świetnie wygląda. A co do rozdziału to bardzo mi się podoba. Ten telefon od nieznajomej no i Scoter Brown. Podoba mi się ta niesamowita akcja jak Justin spał i okazało się, że Brown już jest u nich od 2 godzin. Hahaha, nieźle. Jestem ciekawa co wydarzy się w następnym rozdziale, pewnie pozna Ushera :D No nie mogę czekam z niecierpliwością ;D

    OdpowiedzUsuń